Z literaturą kobiecą, taką obyczajową trochę mi nie po drodze. Lekkie czytadełka nie są dla mnie. Choć czasami mam ochotę na coś lekkiego to jakoś rzadko trafiam na dobre pozycje, które by mi się podobały. A jak było z „Opowieścią niewiernej”? To moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Witkiewicz i nie spojrzałabym przychylnym wzrokiem na książkę, gdyby nie dziewczyny na Wymianie Książek w Zabrzu. Polecały strasznie! Mówiły, że fajna, że czyta się jednym tchem, że nie jest gupia (sic!). Miałam obawy, ale… ale 11 złotych i ładne wydanie książki mnie skusiło. No i te namowy. Ok., zaryzykuję
„Opowieść niewiernej” to obraz kobiety, która tkwi w niesatysfakcjonującym ją małżeństwie. Priorytety małżonków są diametralnie różne. Kobieta pragnie dziecka, jej mąż domu i stabilnej pracy. Kobieta czuje się zaniedbywana i samotna u boku męża. Zdradza go.
„Mąż idealny, taki jak mój zabija miłość powoli. Codziennie dolewa kroplę trucizny, której odrobina nie szkodzi, ale gdy jest jej więcej, ma działanie śmiertelne.”
Nie było źle, nie było niedobrze. Było… przyjemnie i wciągająco. Bez ckliwości, bez frazesów i moralizowania. I podobało mi się! Nie jest to banalna, infantylna i płytka książeczka, wręcz przeciwnie. Lekka, ale nie do przesady. Od lekkiej książki również wymagam, by skłoniła mnie do myślenia i zastanowienia się. Wiarygodna historia, która mogła się wydarzyć naprawdę. „Opowieść niewiernej” nawiązuje również do problemu kobiet, które pragną mieć dziecko, a pracują zawodowo. Ukazuje problem młodych kobiet, które postrzegane są przez współpracowników w ten sposób:
„Niech sobie idzie dzieci robić, a nie blokować etaty.”
Tak pokrótce można o tej książce napisać. Warto po nią sięgnąć. Miło i przyjemnie spędziłam czas z prozą pani Magdaleny. I zapewniam, że sięgnę po inne jej książki.
„… czasem sobie myślę, że ślub powinien być huczny, by wspólne życie się udało. Musi kilku pijanych wujków spać pod stołem, a jakaś ciotka być podszczypywana przez seniora rodu, by wszystko było jak należy.”
Uff, cieszę się, że książka jednak przyniosła Ci przyjemność
Mnie się w niej przede wszystkim podoba to surowe podejście, bez ckliwości, tłumaczenia się czy robienia z siebie ofiary.
Mnie się bardzo podobała.
Dziękuję za polecenie
Rozpoczynam przygodę z panią Magdaleną Witkiewicz 
Hmmm… właśnie się zorientowałam, że z polskich autorek ograniczam się do trzech ulubionyvh. Na resztę patrzę nieufnie. Może czas to zmienić? Może za sprawą tej książki?
Spróbuj
Ja na pewno jeszcze coś tej pani przeczytam. A jakie masz ulubione? 
Czytam początek – i jak u mnie! Też bym nie sięgnęła, gdyby nie ŚBK
http://mcagnes.blogspot.com/2014/03/opowiesc-niewiernej-magdalena.html
Jednak do końca mnie do siebie nie przekonała, ale z następną było lepiej.
Zajrzałam, przeczytałam Twój wpis i wpadłam na autorkę A. Kozłowską
Ktoś niedawno mi ją polecał… chętnie po nią sięgnę jak będę miała możliwość. Brzmi ciekawie
A którą książkę M. Witkiewicz szczególnie polecasz? 
Zbyt mało ich czytałam, by wyławiać najlepszą. Musisz zapytać Marty (Archer).